Czy zakupy redukują stres, czy stresują jeszcze bardziej?

No właśnie, temat tak szeroki, jak i negatywnie odbierany: konsumpcjonizm, kompulsywne kupowanie, zaśmiecanie planety, stres i zadłużenia na kartach kredytowych. Ale dzisiaj chcę poruszyć ten temat z kilku stron.

Czy *sporadyczne* zakupy mogą realnie poprawić nam samopoczucie i redukować napięcie? 

To ciekawe, bo zakupy w stresie są dość powszechne, przynajmniej w Ameryce, bo wg sondażu z 2013 roku blisko jedna trzecia korzysta z shoppingu, by poradzić sobie ze stresem (a kobiety robią to dwukrotnie częściej niż mężczyźni). Nie chciałam ekstrapolować tych danych na Polskę, dlatego zapytałam Was o to w ankiecie na Instagramie (próbka 2 925 osób). 41% z Was przyznało, że zakupy są ich sposobem na stres. Całkiem sporo, prawda?

Dlaczego chodzenie na zakupy poprawia nam humor i redukuje napięcie? Wg psychiatry (Dr Metzgera) jednym z powodów jest to, że przeglądanie ubrań odwraca naszą uwagę na tyle, że przestajemy skupiać się na stresorze. A kto chociaż raz „polował” na wyprzedażach, ten wie, że czujność wtedy wzrasta do 100% 🙂

Z kolei naukowcy z Michigan odkryli, że zakupy pomagają złagodzić smutek (nawet jeśli zakupy są hipotetyczne! – sam wybór, bez zakupów), natomiast nie łagodzą uczucia złości.

Nie wiem jak Wy, ale ja nie zliczę ile razy *kiedyś* porzucałam koszyk przed samym zakupem, bo frajda z wybierania tego, co chciałbym kupić była na tyle satysfakcjonująca, że mogłam się obejść bez sfinalizowania transakcji. (i wtedy koledzy z marketingu mieli zagwozdkę :D). Psycholodzy z Michigan podsumowali, że generalnie chodzi o poczucie kontroli. Stres i smutek następuje wtedy, kiedy to poczucie tracimy, a robienie zakupów nam je przywraca.

Tutaj też zauważam błędne koło, bo jeżeli za każdym razem kupowałabym produkty z koszyka, to prawdopodobnie nadwyrężyłabym swój budżet domowy, zagrażając tym samym poczuciu kontroli osobistej, które zakupy miały przywrócić. Crazy! Ale wiecie, takie samo poczucie kontroli mamy np. przy przekładaniu książek lub sprzątaniu…

Dlaczego traktujemy zakupy jak „terapię”?

Jest jeszcze coś… shopping jest łatwy (wystarczy karta kredytowa), zapewnia nam natychmiastowe uczucie przyjemności. Kupujemy coś nowego i chwilowo czujemy się dobrze, dlatego że mózg zalewa dopamina (tzw. hormon radości). Zupełnie, jak przy zjedzeniu paczki Delicji na pocieszenie po ciężkim dniu.

A odnośnie Delicji, to badanie HuffPost wykazało, że 86% Amerykanów robiących zakupy w stresie, określają się również jako „zajadacze stresu”. Natomiast respondenci, którzy nigdy nie traktują zakupów jako sposobu na stres, byli bardziej skłonni do znalezienia jego źródła i konfrontacji się z nim (czyli moim zdaniem Ci drudzy są bardziej samoświadomi).

Ale zaskakujące są wyniki badania w Journal of Consumer Research, które pokazuje, że generalnie nie oddajemy się „luksusowym przedmiotom”, a decydujemy się raczej na praktyczne zakupy – kupujemy śrubokręty, płyny do prania – ponieważ te elementy są związane z rozwiązywaniem problemów i zwiększają nasze poczucie kontroli. 

Druga strona nie-kupowania

Pamiętajmy też, że na drugim końcu są osoby, które myślą, że na nic nie zasługują, dlatego też nic sobie nie kupują. I nie mówię tu o drogich torebkach za 5 tys. złotych, ale nawet o najmniejszych rzeczach, jak kawa czy lody. Takie osoby czują się winne lub złe, gdy wydają pieniądze na swoje przyjemności, ponieważ “mogę się bez tego obejść”. Jeśli tak masz, to chcę Ci powiedzieć, że jesteś wartościowa/y i zasługujesz na małe i dobre rzeczy. Przygotuj budżet na takie wydatki i trzymaj się go. Oszczędzaj pieniądze, ale wiedz, kiedy wydać je na siebie.

Podsumowując, jeśli Twoje sporadyczne zakupy nie wpływają negatywnie na budżet domowy, to zasługujesz na nową sukienkę, dobrą szminkę i wyjście do teatru. Jeśli jednak robienie zakupów wywołuje u Ciebie niepokój, lub kiedy przestaje być dobrowolne, a staje się przymusowe, to jest to pole do rozmów z psychologiem, ponieważ widocznie zakupy mają na Ciebie bardziej negatywny niż pozytywny wpływ.

Strategie na „Zakupy z głową”

Jako, że czasy gdy marnowałam życie na zakupy, których nigdy nie zrobiłam odeszły do lamusa, mogę się teraz podzielić kilkoma moimi strategiami na zakupy z głową: 

  • rezygnację z subskrypcji newsletterów e-mailowych z mega promocjami – by nie kusić losu,
  • spisywanie listy rzeczy, które faktycznie chcę kupić – i trzymanie się jej,
  • a przed samym zakupem zadanie sobie pytania: Czy nadal będę chciała i potrzebowała tego przedmiotu za tydzień/miesiąc/rok? Czy to jest dla mnie, czy kupuję to, bo ktoś inny to kupił? 

A jeżeli chcecie wiedzieć, czym można zastąpić kompulsywne zakupy, by zredukować stres, oto moje propozycje:

  • aktywne tworzenie – muzyki, wierszy, pisanie powieści, gotowanie, taniec, śpiewanie czy improwizowanie – wyrażenie swojej kreatywności – tworzenie daje Ci całkowitą kontrolę nad daną rzeczą,
  • wyjście na spacer, bo dobry trening spala kalorie zamiast portfela 😀 

Na koniec zostawię Was ze zdaniem: Rób zakupy, ale kupuj mądrze. Co rzeczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić 🙂

Źródła, z których korzystałam, jak zwykle, znajdziesz TU.

Przeczytaj także…

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *