Patrzysz na liczbę lajków pod swoim postem? Media społecznościowe a potrzeba akceptacji

Patrzysz na liczbę lajków pod swoim postem? Czujesz smutek, zawód, złość, gdy Twój post nie osiągnie konkretnej liczby komentarzy i udostępnień?
Problem z mediami społecznościowymi polega na tym, że czasami szukamy tu walidacji swojej wartości (a powinniśmy znaleźć ją w sobie). Pozwólcie, że podejdę do tematu w inny sposób: jako twórca wiem, że moje publikacje będą cieszyć się mniejszym/większym zainteresowaniem ze względu na temat, jaki poruszam lub mniej/bardziej przyciągającą grafikę. Jednak równie duży wpływ na ilość „serduszek” ma algorytm. To algorytm decyduje, ile osób zobaczy daną grafikę. A większa liczba wyświetleń przekłada się na większą liczbę przysłowiowych lajków.
Zasada działania algorytmu to osobny temat, ale chcę pokazać, że indywidualnych/mniejszych twórców też dotyczy. Jeżeli tydzień temu opublikowaliście zdjęcie, które ma 100 lajków, a wczoraj opublikowaliście takie, co otrzymało ich 50 – to nie znaczy, że zdjęcie jest gorsze. Algorytm bierze pod uwagę wiele współczynników, w tym np. częstotliwość publikacji, która w tym przypadku może obniżyć liczbę wyświetleń (i tym samym lajków).
Dlatego też uzależnianie swojego samopoczucia od ilości zaangażowania pod postem jest bez sensu. Pamiętajmy, że *Bez względu na liczbę otrzymanych lajków i szerów, jesteśmy wartościowi.*
Być może publikując, zaspokajamy potrzebę akceptacji. Tak, jak dzieci potrzebują akceptacji rodziców, dorośli – akceptacji od partnera, znajomych i członków społeczności. Akceptacja polega na tym, że ceni się nas za to, kim jesteśmy. A co, gdyby znaleźć ją w sobie? i zacząć akceptować siebie za to, jacy jesteśmy – ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami? (lub, jak kto woli, zadami i waletami)
Jak Wy do tego podchodzicie? Ja, publikując, wyłączam wszelkie oczekiwania. Nie liczę, że dany post „osiągnie” odpowiednią liczbę serduszek. Pozostawiam to życiu. Czasami się zaskakuję, gdy niepozorna grafika zyskuje na popularności i miło mi, że została doceniona. A czasami zaskakuję się w drugą stronę😀 i gdy post nie przyjmie się najlepiej, traktuję to jako neutralną informację. Podchodzę z ciekawością i z przymrużeniem oka. Może dlatego nie budzi to we mnie nieprzyjemnych emocji.
Fajnie, że o tym piszesz. Potrzebujemy równowagi i samokontroli. Media społecznościowe, do których należymy nie przejmują się naszym zdrowiem psychicznym czy emocjonalnym. Wydaje się, że tak zwane 'lajki’ i 'suby’, zaczynają gromadzić wiedzę na nasz temat i sprzedają nasze emocje dalej…