Toksyczna pozytywność?
⛔ W Internecie przewija się sformułowanie „toksyczna pozytywność”. W mojej opinii jest to nakłanianie do bycia optymistycznym zawsze i za wszelką cenę, które w konsekwencji prowadzi do odrzucenia nieprzyjemnych doświadczeń, emocji i uczuć.
🍭Pozytywność jest miła, ładna i klikalna. Ale radosny optymizm nie jest naturalny, gdy wydarzy się coś złego. Chociaż na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to fantastyczny sposób na radzenie sobie i o wiele łatwiejszy niż zmierzenie się z samym sobą i swoimi problemami😬
🍬Tylko, że wtedy zostają one owinięte w słodką otoczkę pozytywności i upchane gdzieś głęboko. Wszystkie „negatywne” emocje, doświadczenia i uczucia oraz mądrość, jaką niosą zostają stłumione i zapomniane.
📅Ja miesiącami zaprzeczałam swoim problemom (myśl o depresji nie przyszła mi nawet do głowy), aż w końcu wszystkie je spod łóżka wyjęłam i zrobił się wielki bałagan. Ups!
✨Wtedy zaakceptowałam rzeczywistość i przyznałam w końcu, że to, przez co przechodzę jest trudne, ale postanawiam się z tym zmierzyć. Po kolei pozwoliłam sobie wszystko odczuć – ten stres, zmartwienie, lęk, strach, złość, ból, wściekłość, gniew, smutek i…współczucie do siebie. Okazało się, że największy problem miałam ze złością. Była tak stłumiona, że potem miesiącami ją wygrzebywałam.
💭Dopiero gdy zrozumiałam siebie, mogłam stawić czoła negatywnym myślom, zacząć je podważać i przeformułowywać na te pozytywne. Więc w sumie, nie chodzi o to, żeby rezygnować z pozytywności, ale o to, żeby zaaplikować ją w odpowiednim czasie. 🤔Jak myślicie?
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!